top of page
  • Black Facebook Icon
  • Black YouTube Icon
  • Black Instagram Icon

Pan Czekolad

  • Zdjęcie autora: Amelia Makówka
    Amelia Makówka
  • 31 sty 2015
  • 2 minut(y) czytania

A więc jesteśmy razem już trzeci dzień i rozwiewamy wszelkie wątpliwości (chociaż chyba żadnych nie było), że w naszym domu zawitał dumnie przedstawiciel rasy border collie - I'm Nuvi from Extreme Team.

Zmierzając ku samemu początkowi naszej historii bordera planowałam za rok, dwa, ale mimo wszystko mioty, skojarzenia starałam się śledzić na bieżaco. Z marzeniami, jednak bez większej nadziei. Na jednym ze spacerów, w sierpniu albo wrześniu, sama dokładnie nie pamiętam, miałam okazję poznać Milenę i Zi, Zi, w której zakochałam się od pierwszego wejrzenia. W tamtym momencie byłam zauroczona miotem po Molly i Jai Ho z hodowli Berneńska Przystań - zauroczona, ale nie przekonana do maksimum, pomijając fakt, że był dla mnie niedostępny. Na spacerze, było wspomniane, że Zi za jakiś czas będzie miała szczeniaki, w mojej głowie zapaliło się światełko. Po jakimś czasie miot został ogłoszony. Po burzy mózgów zdecydowałam razem z chłopakiem, że weźmiemy malucha - ja od agi, frisbee, on od łażenia, długich spacerów, biegania przy rowerze itp. Od oczekiwania na cieczkę odkładałam praktycznie każdą złotówkę, chociaż ja i tak nie wierzyłam, że uda się wszystko ogarnąć, włącznie z przygotowaniem białasa. Los chciał, że pod jego skrzydła trafiła haszczyna, tak więc wielki plan trafił szlag. Ja byłam już za bardzo zakręcona na punkcie tego skojarzenia, Zi jest dla mnie ideałem bordera, zarówno z wyglądu i z jej pracy, później miałam okazję poznać Hypera, szalonego faceta z genialną budową. W myśl zasady będzie jak będzie, zapierałam się rękami i nogami dalej, żeby wcielić swoje marzenie w życie. Miała być czekoladowa suczka, czekoladowe urodziły się tylko samce. Zi Junior skradł moje serduszko po całości, dostałam informację, że Milena z Asią również chcą żeby mały trafił do mnie i wtedy już wiedziałam, że musi się udać, mimo osób, które do tej pory rzucają mi kłody pod nogi.

No i piątek, szczęśliwy dzień, w którym również nie wszystko szło tak jak by się chciało. Podróż do Łodzi z uciekającymi i nie zatrzymującymi się tramwajami (pozdrawiam serdecznie!) była na prawdę "bardzo przyjemna", ale radość z trzymania na rękach psiego przyjaciela, z którym będziesz miała możliwość rozwijania swojej pasji, czegoś, z czym chcesz wiązać przyszłość jest przeogromna! Nuvi przespał podróż, w domu od razu zaprzyjaźnił się z Bado. Ogarnia już, że w domu pies się nie załatwia, super się szarpie, nawet z białym, który praktycznie nie broni przed nim zabawek, a jedynie czasem żarcia. Bardzo podoba mu się Baduczkowa klateczka, jego jeszcze nie jest przyniesiona, chociaż zamknięty na czas odkurzania japił na całe mieszkanie.

Ma coś, czego zawsze brakowało mi u Bado, mianowicie "PAŃCIAPAŃCIAPAŃCIA", trzyma się mnie, reaguje na mnie, "nie wolno" ma uwarunkowane bez żadnego smaczkowego przekupstwa. Z białego natomiast jestem mega zadowolona, bo przyjął gościa bez żadnych nieuzasadnionych awantur. Do przepracowania w ich relacji mamy bronienie żarcia. TYLE SZCZĘŚCIA! <3 Nazwa fp się zmieniła, ale nadal zapraszamy - White&Chocolate life

Comments


bottom of page