Leniwy Listopad
- Amelia Makówka
- 17 lis 2014
- 2 minut(y) czytania
Zimny, leniwy, nudny listopad, chociaż nie wiem wcale czy tak bardzo leniwy dla białego. Nauczyłam się pewnej zależności, która pozwoliła mi wyciągać pozytywy z absolutnie każdego treningu, przecież ciężko o taki, na którym nie wychodzi zupełnie nic, prawda? A nawet jeżeli, to nasze treningi są ostatnio w idealnej dla psiego móżdżku częstotliwości i daje mi to dużą atrakcyjność w oczach małego. Wychodzimy średnio na godzinkę raz na 2-3 dni, robiąc kilka różnorodnych sesji. Trochę zainteresowania i aportu dyskami, które dzieciak zaczął troszkę łapać i pękam z dumy, trochę sztuczek na świadomość ciałka, trochę budowania mięśni, wchodzenia na przedmioty, obiegania i tego typu głupot. Oprócz tego, zauważyłam że w chłodnym sezonie dużo osób w zięło się za obi, więc i mi dało to fajną motywację i zaczynamy coś grzebać. Wcześniejsze elementy robiliśmy "domowo" i byłam przygotowana, że na dworze nie wyjdzie idealnie, natomiast mistrz pokazał mi, że bardzo się myliłam zachowując się jakby znał to wszystko od lat. Teraz będziemy bawić się nad szczegółami, oboje mając z tego frajdę. Generalnie przestałam zauważać jakieś makabryczne zachowania, owszem zdarzy się psu uciec, ale wina zazwyczaj leży po mojej stronie i szybko zapominam o niefajnych incydentach , robiąc po nich rzeczy, które wychodzą już fajnie. Chyba najwięcej pracy musiałam włożyć w siebie, swoje wyczucie i dostrzeganie tego, na jak genialnego psa trafiłam. W któryś z ostatnich dni wybrałam się ze swoim mężczyzną i psami do lasu i niestety u małego odezwało się bronienie zasobów nad którym pracujemy - również z postępami, bo dzieciaczkom udało się nawet przez chwilkę załapać razem jedną zabawkę!
Bado śpi padnięty po krótkim spacerku i swoich nocnych żołądkowych problemach :( Macie może jakieś sprawdzone sposoby na powstrzymanie wymiotów u psa? Małemu powtarza się to co jakiś czas, a do weterynarza mamy jeździć dopiero, kiedy sytuacja powtarza się przez kilka dni, lub jest bardzo drastyczna. Jest też jedna przykra wiadomość - mianowicie nasz działkowy piesek kilka tygodni temu został potrącony przez auto. Był w bardzo złym stanie, w tym momencie jest w stanie chodzić, mimo tego że sprawną ma tylko jedną łapę. Czekamy do środy, bo wtedy zapadnie decyzja, czy jest sens leczyć go dalej, czy będzie się tylko męczył, trzymajcie kciuki! Dla zainteresowanych poprzednim postem - przygotowanie postu DIY niedługo dobiegnie końca, szykujcie stare skarpetki! :)
Comments